43 dni po...
28 września 2008, 12:12
43 dni po ślubie...niewiarygodne, dopiero co ustalaliśmy datę tego najważniejszego dla nas dnia, szukaliśmy sali, DJa, ustalaliśmy menu, prowadziliśmy dyskusje z fotografem i kamerzystą, rozwoziliśmy zaproszenia, odliczaliśmy dni do 16 sierpnia a tu już minęły 43 dni...
Nie wiem czy każda kobieta tak ma ale ja tak mam, że nie umiem jeszcze do końca "wsiąknąć" w tą nową sytuację. Przed ślubem pomieszkiwaliśmy ze sobą to u jednych to u drugich rodziców, po ślubie jednak wynajęliśmy mieszkanie i poszliśmy żyć na własny rachunek, na swoim...
I tu zaczęły się moje mieszane uczucia. Z jednej strony radość, wolność, swoboda, a z drugiej obowiązki, rzeczy, które TRZEBA zrobić i coś tam jeszcze co w sumie wszystko złożyło się na te dwie strony nowej sytuacji. W sumie jakbym miała podsumować te aspekty nowego życia to jednak więcej przeważało by "za" ale jednak od czasu do czasu czuję taką dziwną tęsknotę za domem rodzinnym, o którą wcześniej bym się nie podejrzewała...Fakt, że z domem rodzinnym i jego członkami jesteśmy bardzo zżyci, związani ale w końcu nie mieszkamy daleko od siebie (w końcu 10km to nie koniec świata) a jednak czasem budzi się we mnie tęsknota do tego zrzędzenia, ciągłego pytania o coś, tęsknota za tym, że wchodzę do kuchni a tam ktoś jest, coś pichci mamuśka albo siostra cosik robi, tęsknota za tym, że zawsze ktoś w tym domu był, że zawsze można było gębę do kogoś otworzyć, że był gwar, że słychać było, że ktoś się kręci i w ogóle...
No i wyszło na to, że narzekam na świeże małżeńskie życie. A ja nie narzekam, w końcu wyszłam za człowieka mi bliskiego, którego pokochałam kilka ładnych lat temu i którego kocham bardzo. Po prostu przez 28 lat pod jednym dachem wsiąkłam w tamtejszą atmosferę i życie, że ciężko mi się przestawić na bycie idealną żoną i gospodynią domową w tempie 43 dni od ślubu...
Dodaj komentarz